Dane parafialne

Parafia Rzymsko - Katolicka
Wniebowzięcia NMP

ul. Grunwaldzka 32
36 - 130 Raniżów
tel. (17)2285010
Numer konta
14915910492002100011400001

Szukaj na stronie

Lwów zwiedzony!

DSC07074 resize27 kwietnia 2012, piątek. We wszystkich polskich serwisach informacyjnych tematem numer jeden są zamachy terrorystyczne na Ukrainie. W tym czasie 11 osób z Raniżowa, Krakowa i ze Śląska zmierza na umówione miejsce spotkania przed wyjazdem do Lwowa. O godzinie 15 jesteśmy przy kościele OO. Bernardynów w Rzeszowie. Stąd odjedziemy do Przemyśla, a stamtąd już prosto do Lwowa.

Pierwsza część trasy przebiega gładko - kierowca (do dzisiaj z niewyjaśnionych przyczyn) nie tylko dowozi nas do Przemyśla taniej niż wszystkich innych, ale też o 20 minut szybciej od najkrótszego możliwego czasu przejazdu. Dzięki temu udaje się nam złapać ukraiński autobus który bezpiecznie i sprawnie przewiezie nas przez granicę i dowiezie (po niepewnych ukraińskich drogach) do dawnej stolicy Galicji.

Na miejscu jesteśmy późnym wieczorem. Wysiadamy na ulicy Kulparskowskiej rzut kamieniem od umówionego miejsca noclegu – lwowskiej stanicy harcerskiej. Jesteśmy sami! Mamy prysznice!! I ciepłą wodę!!! Jak na warunki lwowskie jest idealnie. Ale tylko do drugiej w nocy. Wtedy przyjeżdżają harcerze i przez półtorej godziny w swoim pokoju  za ścianą robią wszystko żeby nie dać nam zasnąć. W ramach wdzięczności postanawiamy obudzić ich o piątej rano! :)

Sobota to najbardziej intensywny dzień naszej wycieczki. Po śniadaniu wsiadamy w tramwaj i za pół hrywny (20 groszy!) przejeżdżamy całe miasto wysiadając w samym rynku. Rozpoczynamy od wdrapania się na wieżę ratuszową. Tego dnia wdrapiemy się jeszcze na Kopiec Unii Lubelskiej i pieszo przejdziemy tam i z powrotem prawie każdą uliczkę starego miasta. Będziemy w katedrze łacińskiej, w której Jan Kazimierz w 1656 roku składał śluby lwowskie. Odwiedzimy zaułek ormiański gdzie wypijemy kawę parzoną... w piasku. Zajrzymy do XVII wiecznego kościoła ojców Bernardynów, gdzie będziemy mieli okazję uczestniczyć w uroczystościach ślubu grekokatolickiego. Odpoczniemy pod pomnikiem Mickiewicza, przespacerujemy po dawnych Wałach Hetmańskich pod lwowską operę, zobaczymy dawny arsenał, pozostałości miejskich umocnień... I wszędzie będziemy się spotykać z Polakami. Jedni będą nas witali z radością, inni z nadzieją na zarobek (na nasze grzeczne „dziękujemy” jeden z lwowskich sprzedawców ulicznych odpowie „ach wy Polacy od siedmiu lat tylko dziękujecie i dziękujecie!”). Będzie też gratka dla humanistycznej części grupy- lwowski antykwariat pod gołym niebem, na którym niektórzy zaopatrzą się w XIX-wieczne książki polskie. Dzień domkniemy Mszą świętą w kościele św. Antoniego (w tym samym, w którym w 1924 r. został ochrzczony Zbigniew Herbert).

A że po całym dniu zwiedzania atrakcji wciąż nam było mało postanowiliśmy sprawdzić jak Lwów wygląda nocą. Przede wszystkim okazało się, że jest bezpiecznie. A poza tym okazało się, że w tym czasie na ulicach można spotkać naprawdę ciekawych ludzi. Wystarczy jedynie odrobina śmiałości i otwartości. Naszymi przewodnikami niespodziewanie okazali się Oleg i Borys - obaj bardzo sympatyczni młodzi Ukraińcy. Ten pierwszy polskiego nauczył się z polskiej telewizji i z radia (i jedno i drugie świetnie odbiera na zachodniej Ukrainie). Oleg imponował nam nie tylko tym, że doskonale władał  językiem polskim, ale również  świetną znajomością polskiego kina oraz polskiej literatury i muzyki!

Po tak intensywnej sobocie niedziela musiała być nieco spokojniejsza. Ale nie była! Niewyspani ruszyliśmy z rana na uroczystą sumę do Katedry. Wśród odprawiających Mszę księży znalazł się także nasz Ksiądz Proboszcz, który we Lwowie modlił się za swoich parafian.

Po niedzielnym obiedzie w restauracji „U Pani Stefy” wybraliśmy się na popołudniowy spacer na Cmentarz Łyczakowski oraz Cmentarza Orląt Lwowskich, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższy wypoczynek w cieniu drzew. Po chwili wytchnienia w czasie której dyskutowaliśmy z Księdzem Proboszczem m.in. nad przyszłością raniżowskiej parafii, szybkim, żołnierskim krokiem ruszyliśmy do opery gdzie o 18 rozpoczynał się kolejny punkt naszego wyjazdu- balet „Jezioro Łabędzie”. Na miejscu spotkaliśmy naszych rodaków, którzy pod opieką Pani Haliny Indyk (której dziękujemy za zarezerwowanie biletów) wybrali się tego dnia na jednodniową wycieczkę po Lwowie. Po skończonym balecie co wytrwalsi postanowili jeszcze raz wybrać się na wieczorny spacer ulicami Lwowa.

W poniedziałek grupa podzieliła się, gdyż niektórzy musieli wracać do kraju. Część grupy, która następnego dnia wyruszała do Polski zdecydowała się zostać w mieście i pozwiedzać jeszcze Lwów. Wybrali się na poszukiwanie areny Euro2012, która wewnątrz robi niesamowite wrażenie. Wstąpili do ukraińskiego hipermarketu Auchen (ha w środku mają nawet lodowisko i kino 5D!). Po małych zakupach udali się na chwilę do stanicy, by zjeść obiad, który sami sobie przyrządzili :) Po porze obiadowej grupa ruszyła dalej na zwiedzania Lwowa ... z innej perspektywy. Ścieżkami pomiędzy kamienicami, alejkami po których raczej żaden przewodnik by nie poprowadził udali się m.in. pod Galerię Obrazów czy do Parku Stryjskiego. Oczywiście nie obyło się bez pomocy uprzejmych Lwowian, którzy wskazywali drogę jak dotrzeć do wyznaczonego przez nich celu.

Pozostała część grupy, którzy mogli wrócić do Polski w późniejszym terminie wsiedli w pociąg i ruszyli w góry, odwiedzając m. in. jedyne na świecie muzeum pisanek w Kołomyi, dawną granicę polsko-rumuńską nad Czeremoszem,  ormiańskie miasteczko Kuty, i miejsce największego na Ukrainie targu Hucułów w Kosowie. Ugościły nas siostry felicjanki z siostrą przełożoną Agnieszką Piekut (siostrą naszego Księdza Proboszcza) które nie tylko pokazały nam okolicę, wyciągnęły w ukraińskie Karpaty, ale też ratowały nas z choroby i gorączki sobie tylko znanymi metodami i specyfikami. Dla nich też serdeczne podziękowania!

Wszyscy szczęśliwie powróciliśmy do domów. Może wróciliśmy lekko zmęczeni, z troszkę uszczuplonymi kieszeniami, ale za to z bagażem przeżyć, nowych doświadczeń i niezwykłych wspomnień.

Już dziś zapraszamy wszystkich na podsumowanie wyjazdu, które odbędzie się w nieustalonym bliżej terminie i niewiadomym miejscu. Ale jedno jest pewne- będzie co wspominać!

 

 

 

Liturgia na dziś

Statystyka odwiedzin

Dzisiaj 299

W tym tygodniu 1069

W tym miesiącu 535

Ogółem 996781